Nie lubię jesieni. Szarość za oknem, gęste krople deszczu rytmicznie uderzające o parapet intensyfikują moją melancholię. Drzewa ogołocone z liści pozbawione życia. Puste gałęzie złowrogo wywijają na wietrze. A jeszcze kilka tygodni temu zachwycałam się feerią barw, spektaklem kolorów w delikatnych promieniach odchodzącego lata.
Jesień od zawsze kojarzy mi się z przemijaniem, odejściem kogoś bliskiego. Nagła strata i tęsknota za kochankiem, który znika i pozostawia nas w rozsypce. Pustka, której nie sposób wypełnić. Kolejne dni nie przynoszą ukojenia, potęgują uczucie osamotnienia.
Pada.
Kolejny deszczowy dzień. Szyby płaczą deszczowymi łzami.
Kap, kap, kropla za kroplą. Szukają się, uderzają w siebie, przenikają nawzajem. Niebo spowite granitowymi chmurami.
Spieszę się do pracy. Okutana szalikiem, z parasolką w ręku podejmuję heroiczną walkę z silnym wiatrem. Kieruję się do przejścia podziemnego. Gdzieś z oddali dobiegają dźwięki muzyki. Są coraz bardziej wyraziste.
Skąd tu radio? -zadaję sobie pytanie. Intensywnie wsłuchuję się w dźwięki. Są coraz jaśniejsze. Melodia staje się czytelna, a jej ciepła fala wypełnia każdą cząstkę zmarzniętego ciała.
Nagle przy ścianie dostrzegam młodego mężczyznę. Jego zwinne palce tańczą po strunach gitary, jakby dotykały kochankę. Oddają całą gamę uczuć. To melodia miłości. Struny drżą, szepczą, łkają, krzyczą, buntują się. Jak kobieta w ramionach swojego oblubieńca. Muzyka porywa swoją lekkością, delikatnością i sugestywnością. Zatrzymuję się. Zamykam oczy.
TRWAJ CHWILO.
Wokół mnie coraz więcej osób. Stoją zadumani i zasłuchani. Skupieni w swoich myślach, lekko kołyszą się w rytm melodii.
Zaczarowana muzyka.
Zaczarowany świat.
Zimne ascetyczne miejsce wypełnia ciepło dźwięków. Nagle z pięknego snu wyrywa mnie stukot nadjeżdżającego pociągu. Z oporami wracam do rzeczywistości. Inni też nie chcą się rozstać się z ulotną chwilą. Przyspieszam kroku. Muzyka jest we mnie. Czuję jej zapach, smak, który drażni podniebienie i przenika do serca. Delektuję się nią jak wykwintnym daniem. Nucę fragment. Cała jestem muzyką.
Smutek odchodzi. Uśmiecham się.
Dzień mieni się barwami jesieni. Szaro bure liście przybierają złocisty odcień, a gałęzie tańczą w rytm zasłyszanej melodii. Nawet deszcz przestał padać.
Z kłębiących ciężkich chmur wypuszcza delikatne promienie jesienne słońce i ociepla moją twarz. Z przyjemnością mrużę oczy. Widzę świat w innych barwach.
Muzyka pachnie odchodzącym babim latem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz