Siedem grzechów kobiety

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

niedziela, 6 września 2015

A mnie jest szkoda lata

Pierwsze spotkanie po wakacjach zorganizowałyśmy u Krysi na działce. Jeszcze przed sezonem padały obietnice, że może uda się w wakacje. Ale jak to bywa plany planami, a życie sobie. Porozjeżdżało się towarzystwo po kraju i po świecie. Trochę same, trochę z mężem, trochę z wnukami, bo przecież trzeba odciążyć zapracowane dzieci.


Bardzo byłam ciekawa jak zaprezentują się moje koleżanki. Nie miałam z nimi kontaktu od ponad dwóch miesięcy. Tak się złożyło, że letni okres poświęciłam na podróże. Cudowny czas, który kiedyś się kończy.
Dziewczyny zawsze lubiły zaskakiwać. Miały fantazję i dziewczęcą naturę. To jak połączenie wody z ogniem stanowiące niejednokrotnie  mieszankę wybuchową. Ale właśnie za to je lubiłam. Każda z nas była tak różna, że razem tworzyłyśmy niezwykłe jezioro osobliwości zmieniające barwę w pożółkłych promieniach słońca.
To już tyle lat trzymamy się razem. Na dobre i na złe. Czas leci nie ubłaganie, a my lgniemy do siebie jak pszczoły do miodu.

Wybrednie szykowałam się do tego wyjazdu. Chciałam wyglądać atrakcyjnie, choć to tylko babskie spotkanie. Lubiłyśmy być zapięte na przysłowiowy ostatni guzik i czymś fajnym zaskoczyć. Po wielu przymiarkach i głupich minach przed lustrem zdecydowałam się na zwiewną sukienkę w kolorze liliowym w delikatne kropki ładnie harmonizującą z moją śródziemnomorską opalenizną. Do tego lekkie sandałki, na ramię mały plecaczek i kilka łaszków wrzuconych do torby potrzebnych na weekendowy wypad. Jeszcze tylko pociągnięcie rzęs, opalizujący róż na policzki i pomadka w podobnym kolorze. Ostatni look. Byłam zadowolona. Bo nic tak nie cieszy jak własny komplement na swój temat.

Do kaszubskiego raju dotarłam o poranku. Zatrzymałam samochód w pobliżu jeziora i na bosaka powędrowałam na brzeg. Żaby kumkały w tataraku, Rosa przyjemnie chłodziła stopy. Spokój, cisza, zieleń spalona słońcem. Stanęłam na mostku, zanurzyłam rękę w chłodnej wodzie, aby przywitać się z naturą. Słońce wykonywało pierwszego nura. Topiło się bezwstydnie w błękicie i oświetlało okolicę
Urzeczona spokojem z przyjemnością oddałam się kontemplacji.
Od najmłodszych lat jestem zakochana w kaszubskich jeziorach i za każdym razem odkrywam je na nowo. Wyciszona i przepojona pozytywną energią podjechałam pod dom Krystyny.
Otworzyła mi zaspana, przecierając półprzymknięte oczęta.
-Cudownie, że jesteś – rzuciła na przywitanie. -Rządź się. Muszę jeszcze pospać – ziewnęła szeroko i udała się do sypialni.

Zostawiłam torbę w pokoju. Wzięłam prysznic i powędrowałam na dół, gdyż mój organizm domagał się wspomagania energetycznego w postaci małej czarnej. Kawę wypiłam w ogrodzie pięknie zadbanym i ukwieconym, skąd roztaczał się bajeczny widok na jezioro.

Zapomniałam o bożym świecie. Ciszę przerwał pisk hamulców. Kolejno docierały dziewczyny.
Patrzyłam zdumiona na Igę, która po latach rozstała się z długimi włosami. Drobną twarz zdobiła krótka fryzurka z roztrzepaną grzywką. Cmoknęłam z zachwytem. Za nią podążała Dorota na niebotycznie wysokich obcasach. Nie mogło być inaczej, cienkie szpile towarzyszyły jej od zawsze. Poruszała się w nich z wdziękiem baletnicy.
Patrycja jaśniała pełnym blaskiem. Oczy lśniły jak zefirki. Jeden rzut oka wystarczył, aby stwierdzić, że wakacje dodały jej męskich skrzydeł. Urszula nie Urszula zastanawiałam się przez chwilę patrząc na ostatnią. Zmylił mnie kolor włosów ognisty rudy, który zastąpił złocisty blond. Wyglądała super z tymi kocimi oczami.

Achów i ochów nie było końca. Po radosnym przywitaniu i wzajemnych komplementach, usiadłyśmy w altance. Szczebiotałyśmy jak nastolatki. Za chwilę dołączyła do nas Krystyna. Elegancka jak zawsze, w błękitnych szortach, lekkiej tunice i z bosymi stopami. Oczy skryła za ciemnymi szkłami. Po porannym wymiętoleniu nie było śladu.
Przed śniadaniem dla zaostrzenia apetytu zafundowałyśmy sobie kąpiel. Głodne wcinałyśmy przysmaki przygotowane przez gospodynię i jej męża, który na weekend opuścił domostwo, aby nie męczyć nas i siebie. Babskie spotkania jak wiadomo znosi tylko płeć piękna.
Słońce dopieszczało nas promieniami nie pozwalając zapomnieć o lecie.
Wszystkie z ciekawością zerkałyśmy na Patrycję. Wiedziałyśmy, że za czarownym wyglądem kryje się jakiś mężczyzna. Intuicja nas nie zawiodła. Wprost umierałyśmy niecierpliwiąc się, kiedy w końcu zacznie mówić.
Ale ona nie spieszyła się. Kusiła nas swoją tajemnicą i powoli odsłaniała tajemniczy rąbek.
-Bądź człowiekiem – nie wytrzymała Iga – bo pożre nas ciekawość i tajemnicę zabierzesz do grobu. 
-Zdradź z końcu imię tego ktosia – prosiła. A my przytakiwałyśmy tylko głowami i świdrowałyśmy ją wzrokiem.
-Ma na imię Rafał i jest ode mnie o 15 lat młodszy – wyrzuciła z siebie, a na jej twarzy zagościł słodki uśmiech.
Zaparło nam dech w piersiach. Imię jak imię, poraził nas wiek.
-15 lat – westchnęłam w myślach i spojrzałam na pozostałe. Każda z nas zamyśliła się na moment. Trawiła tę nowinę, jak żylasty kotlet, który nie wiadomo jak ugryźć.
Niby nowoczesne, nic nas nie dziwi. Staramy się iść pod prąd, a tu taka rzecz dała nam potężnego kuksańca w bok.
-No i co, zatkało? - rzuciła kąśliwie zakochana koleżanka.
-A żebyś wiedziała, że zatkało – odparowała Dorota. - I to bardzo. Ale doceniamy i powoli dochodzimy do siebie.
Spojrzałyśmy jedna na drugą i ... roześmiałyśmy się.
-Przepraszamy. Jest nam po prostu wstyd – kajała się w naszym imieniu Ulka. Zachowałyśmy się jak ciotki przyzwoitki. Gorliwie przytakiwałyśmy głowami.

Iga opowiedziała nam, że Rafała poznała na wycieczce w Hiszpanii. Znajomość zawarli jeszcze w samolocie. Całe dwa tygodnie byli nierozłączni. Nie przeszkadzała im różnica wieku. Rafał jest dojrzały i odpowiedzialny. Jesteśmy zakochani i to najważniejsze.
-Dzieli nas odległość, ale w dzisiejszych czasach nie jest to problem. A co będzie dalej, czas pokaże? - mówiła jak dojrzała kobieta.
-A jeżeli chodzi o wasze zachowanie – kontynuowała – to wybaczam. Powiem szczerze, że gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że zakocham się w dużo młodszym mężczyźnie, to popukałabym się w czoło. Dlatego też nie dziwi mnie wasza reakcja – uśmiechnęła się.
-No cóż – pomyślałam sobie – pomimo naszej emancypacji, jakoś trudno oswoić się z taką wiadomością. Młodsza kobieta tak, ale mężczyzna, to jakoś dziwnie.
Cieszyłyśmy się szczęściem naszej koleżanki z nadzieją, że wiek nie będzie przeszkodą w budowaniu związku.
Gdy strawiłyśmy wakacyjną bombę, zajęłyśmy się bardziej przyziemnymi tematami.
Cały czas lato było w nas, całe byłyśmy latem.

Bo trudno jest się rozstać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz