Siedem grzechów kobiety

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Przetańczyć całą noc

Ten Sylwester zaplanowałam kilka miesięcy wcześniej. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Grube swetry i spodnie czekały w szafie. W szafce połyskiwały wyścielone kożuchem buty. Tym razem balowa suknia była dodatkiem. W górach wynajęta chata.


Już na początku grudnia zaczęły ogarniać nas pogodowe wątpliwości. Ignorowałam niepokojące informacje. Zaklinałam deszcz. Cały czas karmiłam się nadzieją, że co jak co, ale w górach śniegu nie zabraknie. I wyobrażałam sobie tę moją sannę z pochodniami i grzańcem, przykryta ciepłym kożuchem. Już widziałam oczami wyobraźni woźnicę poganiającego konia. Słyszałam stukot końskich kopyt. I skrzypiący śnieg pod naporem ciężaru sań.
Taki był mój wymarzony śnieżny Sylwester. Drzewa przykryte puszystą pierzynką. Delikatne płatki śniegu zwilżające twarz. Rozgwieżdżone niebo i księżyc rzucający poświatę na górskie przełęcze. Po sannie górskimi szlakami, pełnymi zakrętów, wąskich dróg i pagórków czekać nas miała zabawa w góralskiej chacie przy góralskiej kapeli.

Tuż przed świętami przestaliśmy się łudzić. Nasze plany topniały w tempie porównywalnym do topniejących resztek cennego śniegu na górskich stokach.
Szybko trzeba było zmienić plany. Z łezką w oku, ciężko wzdychając upchnęłam głęboko w szafie gruby sweter i spodnie. I zaczęłam dumać. Tuż po świętach zebrałyśmy się z dziewczynami w moim domu, aby przedyskutować problem. Drugie połówki zostały w domach, gdyż wiadomo było, że zaakceptują każdą naszą propozycję. Choć oni także cieszyli się na ten górski wypad.
Do głowy nie przychodził nam żaden pomysł. Od razu na początku odrzuciłyśmy domówkę. Bal także odpadał. Ostatnio zraziłam się to tej formy zabawy. Zawsze było coś nie tak. A to kiepski zespół, marne jedzenie, za duży ścisk. Co to za zabawa, gdy na swoich plecach czujesz oddech nieznajomego i nie masz gdzie postawić stopy.

Siedziałyśmy więc przy stole ze skwaszonymi minami. Nawet wino nam nie smakowało. Słychać było jak nam tryby pracują. Powolne skrzypienie nienaoliwionych zębatek. Jedna na drugą spoglądała z nadzieją, że stanie się cud i ktoś z góry odwali za nas robotę. Milczenie przedłużało się w nieskończoność.
Nieoczekiwanie Magda uśmiechnęła się promiennie. Znałyśmy tę minę zwiastującą zwycięstwo. Wlepiłyśmy w nią gały próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Nie wydała z siebie ani jednego słowa. Trzymała nas złośliwie w napięciu przedłużając do granic możliwości kującą w uszy ciszę.
W końcu zlitowała się nad biednymi owieczkami.
-Mam koleżankę, której mąż jest leśniczym – zdradzała powoli szczegóły. - Mieszkają daleko od miasta w głuszy. Wśród lasów i zwierząt. Tylko oni i natura. Mają dużą leśniczówkę. Zadzwonić do niej? - zadała retoryczne pytanie.
-Bierz słuchawkę do ręki. Natychmiast – krzyknęłyśmy gremialnie.
Magda z komórką w ręce przeszła do drugiego pokoju. Długo konferowała. Czekałyśmy w napięciu na odpowiedź. Propozycja była kusząca. Tylko czy gospodarze nie mają innych planów.
Magda przydreptała z radosną nowiną. Leśniczanka zgadza się przyjąć naszą ośmioosobową grupę. Tak się szczęśliwie złożyło, że Sylwestra organizują właśnie u siebie. Z nami będzie równa trzydziestka.
-To już większa impreza – pomyślałam.

Ewa leśniczanka miała się odezwać następnego dnia, aby poinformować nas, co mamy przygotować. Obowiązywały balowe kreacje. Nowy Rok miał być witany przy ognisku, przy blasku żarzących iskier. Przewidziano pieczone kiełbaski. A zatem mój gruby sweter i spodnie przydadzą się jeszcze.
Nasi małżonkowie bardzo się ucieszyli. Następnego dnia udali się na alkoholowe zakupy.
Ewa przesłała meilem listę dań do przygotowania z informacją, że oczekuje nas o dziewiętnastej. Rozdzieliłyśmy między siebie zakupy. Ja wzięłam się za mięsiwa. Magdzie przypadły oczywiście ryby, w przyrządzaniu których była mistrzynią.

W tym roku wyjątkowo postanowiłam nie kupować sobie kreacji sylwestrowej. W końcu żadna ze mnie celebrytka i świat się nie zawali, gdy wystąpię w tej samej sukience.
W czwartkowe popołudnie w wyśmienitych nastrojach wyruszyliśmy na sylwestrowy bal. Mieliśmy do pokonania ponad 150 kilometrów.
Dobrze, że w samochodzie była nawigacja, bo inaczej trudno byłoby w tej leśnej głuszy znaleźć leśniczówkę. Po zjeździe z głównej drogi skręciliśmy wąską dróżką w gęstym lesie. Po kilkunastu kilometrach droga rozjaśniła się udekorowaną świecidełkami bramą. Wjechaliśmy na podwórko. Wszystkie okna były rozświetlone. W progu przywitała nas głośna muzyka. Towarzystwo bawiło się w najlepsze.

Ewa zaprowadziła nas do dużej kuchni, gdzie rozstawiłyśmy wiktuały. Tam gospodyni zorganizowała bufet. Panowie wyciągnęli butelki i poustawiali w pokoju na stoliku. Szybka prezentacja. I tak za chwilę nie pamiętałam żadnego imienia.
Tuż po jedenastej męska część zajęła się przygotowaniem ogniska. A my zmianą kreacji. Niespodziewanie ścisnął siarczysty mróz. Założyłam drugą parę skarpet i otuliłam grubym wełnianym szalem. Jeszcze tylko rękawiczki i kaptur na głowę. Przy ognisku strzelały korki od szampana. Za chwilę już jadłyśmy gorące kiełbaski, które parzyły usta. Tańce, wyginańce, a nawet hołubce aby nie zamarznąć.

Dobrze po północy Ewa zaproponowała powrót do domu. Szybko pobiegliśmy do leśniczówki. Ręce miałam zmarznięte, a palce u stóp pomimo dodatkowej pary skarpet zesztywniały.
Gorąca herbata, akohol i ognista samba rozgrzały nas w szybkim tempie.
Leśniczówka była duża. Zmęczeni zabawą mogli zaszyć się w ciemny kąt i odpocząć, aby potem dołączyć do wirujących.

Dopiero po szóstej najbardziej wytrwali tancerze kładli się spać. Miejsca było dosyć. Nikt nie spieszył się z powrotem do domu. Dobrze po ósmej do kuchni zaczęli schodzić się pierwsi goście otuleni jeszcze snem. Wyciszeni, spowolnieni, przygaszeni. Energetycznie opustoszali. W południe leśniczy zaproponował nam trzeźwiący spacer po lesie. Trzaskający mróz szybko mnie obudził i dotlenił. Czułam się rześka i wypoczęta. Choć przytupywałam zmarzniętymi nogami.

Do domu wróciliśmy przed północą. Zadowoleni, wytańczeni i naładowani pozytywną energią.

Mogę powiedzieć, że był to jeden z moich najlepszych Sylwestrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz