Siedem grzechów kobiety

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

sobota, 27 września 2014

Życie to nie romans

Czy ten związek ma szansę na przetrwanie? Dwoje ludzi z odległych światów i kultur, których połączyło gorące uczucie. Ona młoda już po przejściach, chciała kochać i być kochaną. On marzył o żonie z Europy. Na przekór rodzinie, tradycji, opinii, postawił wszystko na jednej szali. 


Ona Polka w Ameryce, której mąż okazał się homoseksualistą, a małżeństwo miało być tylko przykrywką dla rodziny.
On Hindus – absolwent prestiżowej angielskiej uczelni, na wysokim stanowisku. Dużo starszy wzbudzał zaufanie i wypełniał pustkę po ojcu, którego tak naprawdę nie uczestniczył w jej życiu.
Michalinę wychowywała babcia. Gdy się urodziła, jej mama miała zaledwie siedemnaście lat, a ojciec kilka lat więcej. Nie radzili sobie w życiu, wszystko zdarzyło się zbyt szybko. Szybka miłość, szybki seks i szybka ciąża.

Na szczęście była babcia Stefania, która  wnuczce oddała całe swoje serce. :) Matka fruwała po świecie, zarabiała pieniądze, córkę kochała na swój sposób, ale do macierzyństwa tak naprawdę nigdy nie dorosła. Nie miała czasu dla córki, zawsze zajęta sobą i swoim życiem. Drogie zabawki, ciuchy, podróże, miały zastąpić uczucie. Michalina, która ma dobry kontakt ze swoją matką, w dorosłym życiu zrozumiała, że zawsze najważniejsza była babcia.
To ona odprowadzała ją do przedszkola, potem do szkoły, wycierała zasmarkany nos, pomagała w nauce, słuchała uczuciowych zwierzeń nieszczęśliwie zakochanej nastolatki, to babci wypłakiwała się w rękaw.

Matka wyjechała z kraju i osiedliła się we Francji. Tam w końcu ułożyła sobie życie. Michalina zamieszkała z nią i jej partnerem.  Jej mąż okazał się dobrym człowiekiem i bardzo się starał, nawet bardziej niż rodzicielka. Nie odnalazła się jednak w nowych warunkach, a więź rodzicielska nie była na tyle silna, aby zatrzymać Michalinę na obczyźnie. Wróciła do babci, to ona stworzyła jej dom, w którym czuła się najlepiej. To było jej miejsce na ziemi. :)
Miała tylko dwadzieścia lat, gdy spotkała Henryego. Nie wiadomo,czym ją oczarował? - tym, że był  Amerykaninem, a może obietnicą zamieszkania w  Stanach. Nie chciała słuchać babci, która pragnęła ustrzec ukochaną wnuczkę przed zbyt pochopną i niedojrzałą decyzją. Nie pomogły prośby i groźby. Pół roku później była już -jak się jej wtedy wydawało-szczęśliwą mężatką. Po roku zza oceanu płynęły niepokojące wieści. Babcia instynktownie czuła, że Michalina nie jest tam szczęśliwa, ale dopiero po latach poznała prawdę.

Wtedy pojawił się Alik z Indii, starszy o dziesięć lat, wykształcony i bardzo bogaty, na prestiżowym stanowisku. Kupował, zapraszał, spełniał najskrytsze marzenia, zabierał w egzotyczne podróże. Traktował jak księżniczkę. :) Złota karta była do jej dyspozycji. Pomógł załatwić szybki rozwód. Stefania nie uległa czarowi i blichtrowi świata, bo nie jedno w życiu przeżyła i widziała. Była przerażona. Tłumaczyła, że będzie nieszczęśliwa, że hinduskie kobiety  są zależne od męża, że nie mają nic do powiedzenia. Zbyt wiele słyszała i czytała o tragedii kobiet z Europy, które wiązały się z mężczyznami ze Wschodu. Najpierw była wielka miłość, a potem ruiny i zgliszcza, poniżenie, okaleczona psychika i walka o dzieci. Zakochana Michalina pozostała głucha na prośby babci, uważała, że chce stanąć na drodze do jej szczęścia.

Matka od razu przyklasnęła, bo widziała tylko bogactwo, a w jej życiu najważniejsze były pieniądze. Tym bardziej Stefania była na przegranej pozycji.

Alik przyjechał do Polski. Bardzo się starał, próbował oczarować starszą panią. Mówił, że jest chrześcijaninem, co miało znaczyć, że należy do innego świata. Na każdym kroku podkreślał, że bardzo kocha Michalinę i nigdy jej nie skrzywdzi. Obiecywał jej szczęśliwe życie usłane różami. Michalina spijała słowa z jego ust, bo jak to w życiu niestety bywa, miłość jest ślepa i głucha. Stefania nie wierzyła. Bo tak obiecywali także inni.
 Nie chciała tego małżeństwa.
Gdy młodzi ustalali datę ślubu, urzędniczka poprosiła Stefanię o chwilę rozmowy. Nakłaniała, aby jeszcze raz spróbowała  porozmawiać z wnuczką. Aby młodzi nie spieszyli się ze ślubem i lepiej się poznali. Oni nie chcieli czekać.

W Polsce odbył się ślub cywilny, a potem w Indiach jak z bajki ślub kościelny. Rodzina pana młodego była nią zachwycona. Byli bardzo opiekuńczy. Jego matka sprawiała miłe wrażenie. Okazało się, że to tylko pozory. Niedługo potem Michalinie przyszło  poznać gorzką prawdę, ona nigdy nie zaakceptowała europejskiej żony. Marzyła, aby jej ukochany jedynak, ożenił się z hinduską ze swojej kasty.

Michalina wróciła do kraju, mąż pracował za granicą na terenach zagrożonych wojną. W Polsce
bywał kilka razy w roku. Z dalekiej Indii przyjechała teściowa i zamieszkała pod wspólnym dachem. Pod maską miłego uśmiechu kryła się bezwzględna i apodyktyczna kobieta. Wiecznie niezadowolona, wymagała ciągłego zainteresowania i usługiwania.  Pomimo, że przyjechała do Europy, od razu narzuciła swój styl i obyczaje. Michalina starała się być  miła i uczynna, ale ona wiecznie niezadowolona, nie szczędziła jej złośliwości i uszczypliwości. W codziennych wieczornych  rozmowach nadąsana skarżyła się synowi na niedobrą synową.
Szybko okazało się, że przyjechała do Polski, aby kontrolować Michalinę i informować o wszystkim Alika. Konsekwentnie dążyła, aby odsunąć synową o jej rodziny. Teściowa nie ukrywała, że Stefania jest niemiłym gościem w domu synowej.
Michalina przygasła, nie było błysku w jej oczach. Niewiele mówiła. Na pytanie zatroskanej babci, czy coś się dzieje, odpowiadała, że wszystko w porządku.
Młoda dziewczyna widząc wiecznie niezadowoloną teściową, ograniczyła do minimum spotkania z koleżankami. Zmieniła styl ubierania, bo tamtą raziły krótkie szorty i mini spódniczki.
 Alik był wierną kopią swojej matki. Polska mu się nie podobała, ludzie także. Opryskliwy i wyniosły wobec znajomych żony spowodował, że straciła wiernych przyjaciół. Chciał żyć tak jak w Indiach, nie akceptował kultury, zwyczajów, próbował przeszczepić hinduskie obyczaje i zachowania. Zero tolerancji. Najmniejszy sprzeciw Michaliny kończył się awanturą. Tak ja przestrzegała Stefania, do głosu dochodziła prawdziwa natura i wschodnia mentalność. Bo nie da się oderwać od korzeni.

Po roku na świat przyszedł pierworodny syn. I skrajnie inne spojrzenie na wychowanie syna. Pełne miłości i tolerancji z jej strony. Zimne, pełne wymagań i posłuszeństwa z jego strony. Z całym spisem kar, łącznie z cielesnymi za najmniejsze przewinienie. Dopiero zdecydowana postawa Stefanii i zagrożeniem konsekwencjami prawnymi,wymusiły na Aliku, zmianę postępowania. Ojciec w ogóle nie zajmował się synem. Na zadane pytanie, dlaczego nie bawi się z  dzieckiem, usłyszała że ojciec nie jest od zabawy, tylko od zapewnienia odpowiedniego statusu materialnego.

Potem był wyjazd do Indii. Roczny pobyt Michalina przypłaciła długą depresją.

Po powrocie do kraju Stefania silną perswazją zmusiła wnuczkę do podjęcia studiów. Co w przyszłości da jej szansę na podjęcie pracy i niezależność finansową. O prawo do nauki musiała walczyć ze swoim mężem, który początkowo nawet nie chciał o tym słyszeć.

Michalina godzi teraz wychowanie syna, z nauką i opieką nad wymagającą teściową. Każdy przyjazd Alika do Polski wywołuje prawdziwe trzęsienie ziemi. Liczy się tylko on. Już na początku zapowiedział jej, że uczyć się może po jego wyjeździe. Jedyną jej powiernicą jest babcia, której codziennie wypłakuje się w słuchawkę telefonu.

Michalina ma dopiero trzydzieści pięć lat. Czuje się wypalona i nieszczęśliwa. Ma wspaniałego syna, dom, pieniądze i rozdarte serce. Z wielkiej miłości pozostały skorupy, które trudno będzie posklejać. To kolejna młoda kobieta, która poszła za głosem serca.
 Zaślepiona uczuciem uwierzyła w harlekinową miłość.

Ale życie to nie wieczny romans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz