Siedem grzechów kobiety

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

piątek, 6 czerwca 2014

Oswajanie lustra



Jeżeli oczy są zwierciadłem duszy, to lustro jest realnym odbiciem nas samych. To, jaką twarz zobaczymy po drugiej stronie zależy od poziomu naszej tolerancji wobec naszych niedoskonałości. Pogoda ducha, a nie wiek sprawia, że czujemy się wciąż atrakcyjne, że inni chcą przebywać w naszym towarzystwie. 
Radość życia należy czerpać z tego co nas otacza. Nadmierne skupianie się na sobie, na
własnym wyglądzie ogranicza nas i ściąga w otchłań.
Aby zmienić nasze myślenie – wiem, że nie jest to łatwe i jak każda kobieta prowadzę codzienną walkę ze sobą, ze swoimi słabościami,  na dzień dobry podarujmy sobie poranny uśmiech. Nie  ważne, że zimno, że pada. Cieszmy się nowym dniem, oczekujmy z radością, co nam przyniesie. Bo życie jest pełne zmian i niespodzianek.

Patrzę w lustro. Już dawno je oswoiłam.
 Był to proces długotrwały i nie łatwy. Codziennie kilka małych kroczków pozytywnego myślenia. Otwierania się na siebie, akceptowania samej siebie. Warunek konieczny. Najpierw musimy polubić siebie, z całym bagażem tego złego i dobrego co w nas jest. Jeżeli co nam przeszkadza, nie płaczmy i narzekajmy, tylko spróbujmy to zmienić.

Zdystansujmy się i zajrzyjmy w głąb siebie. 
 Widok mojej twarzy sprawia mi przyjemność.
 Uważnie się sobie przyglądam.
W swoje rysy twarzy wplatam odrobinę radości. 
Tak rozjaśniona twarz natychmiast promieniuje na całe ciało. Widzę pogodną twarz, iskierki w moich oczach, głęboką mądrość, refleksyjność natury, apetyt na życie. Robię głupie miny. Mięśnie pracują. Zaczynam się śmiać, głośno, coraz głośniej. Radość płynąca ze mnie przenika cały dom. Oddycham pełną piersią. Nie ważne czy spałam cztery czy pięć godzin.

 Oswajam swoje zwątpienia i zamieniam je w pozytywne myślenie. Otaczają mnie pozytywne wibracje. Wszelkie mankamenty są tylko nic nieznaczącym tłem.
Pierwsze zmarszczki mam już za sobą. Kolejne niechciane staram się pokochać, bo tak trzeba, bo taka ich uroda. Próbuję pogodzić się ze zmianami, choć podświadomie im się opieram. Walczę ze starzeniem, choć wiem, że to z góry przegrana walka, bo zmiana jest jedną z nielicznych w życiu, które zdarzą się na pewno. Bo przecież niełatwo pokochać siebie po raz drugi, trzeci i kolejny.

Pokochać siebie to znaczy zaakceptować swoje wady i zalety.

Lustro musi pokochać naszą twarz, ale nic bez nas. Musimy mu w tym pomóc, zmieniając nasze nastawienie do życia, do samych siebie. Narzekanie, biadolenie, nerwy, frustracje niszczą naszą psychikę i oddziałują  na nasz wygląd. Ktoś kiedyś słusznie powiedział, że na wygląd trzeba zapracować. A zatem pracujmy, niech nas wypełnia optymizm, radość życia.

Płeć brzydka nie ma takich problemów. Jest pozytywnie nastawiona do własnych niedoskonałości. Zachowuje większy dystans. Przytoczę tutaj męski dowcip, który zawsze w  takich sytuacjach wprawia mnie w dobry humor. Mężczyzna na wielkim kacu, obraz nędzy i rozpaczy. Przekrwiony wzrok, oczy jak szparki z uwagą patrzy w lustro i mówi.
-Nie znam ciebie gościu, ale cię ogolę?

Czy stać nas na taki dystans do siebie?  

Moje sprawdzone sposoby na oswajanie lustra:
-szczery uśmiech na przywitanie,
-pogoda ducha,
-pozytywne wibracje,
-spoglądanie na świat tylko w moich ulubionych kolorach (gdy tylko widzę czarne tło natychmiast wypełniam je odcieniami niebieskiego, różowego i fioletem),
-nowy dzień to nowe wyzwanie,
-ewentualne niezadowolenie poskramiane głębokim oddechem,
-dystans do siebie i własnych słabości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz