Siedem grzechów kobiety

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

niedziela, 12 kwietnia 2015

Jej wszyscy mężczyźni

Życie Magdy nie było usłane różami. Wyszła za mąż zaraz po ukończeniu studiów z wielkiej miłości w przekonaniu, że wspólnie będą wieść szczęśliwe życie. Pracowała, rodziła dzieci i zajmowała się domem. Mirek zbyt szybko stygł w uczuciach. Rozwijał swoje pasje, a na dom i dzieci brakowało czasu.

Po latach zorientowała się, że wielka miłość zamieniła się w proch. Ogień szybko się wypalił, a w sypialni wiało chłodem. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęli żyć własnym życiem. Ona sobie, on sobie. Magda coraz częściej przebąkiwała o rozwodzie, on proponował, aby z oficjalnym rozstaniem poczekali do momentu aż dzieci dorosną. W domu dusiła ją atmosfera, przerażająca cisza i wiecznie naburmuszony małżonek, który nigdy nie miał dla niej czasu, ani miłego słowa. Nigdy nie przytulił, o nic nie zapytał. Traktował ją jak powietrze.
Nikt z rodziny ani też ze znajomych nie zauważył rozpadu ich małżeństwa. Byli doskonałymi aktorami. Wspólnie przyjmowali gości, wspólnie uczestniczyli w uroczystościach. Na pozór razem, a jednak osobno. Zawsze mili, uśmiechnięci, pełni zrozumienia i szacunku. Dobre, dobrane małżeństwo, tak o nich mówiono.

Magda męczyła się strasznie. Lata udawania i prowadzenia tej złudnej gry doprowadzały ją do szewskiej pasji. Zaciskała zęby i odliczała lata, kiedy dzieci zdadzą maturę i pójdą na studia. Wieczorami płakała w poduszkę. Samotność była nie do zniesienia.
Najpierw Andrzej, potem Monika i w końcu realizacja marzenia o własnym życiu. Córka wiadomość o rozwodzie rodziców przyjęła z niedowierzaniem. Wciąż pytała dlaczego, przecież nigdy nie kłócili się, zawsze byli razem. Nie zamierzała nic tłumaczyć. To była ich wspólna decyzja podjęta przed wieloma laty.
Andrzej wykrzyczał cały swój gniew. Miał charakter ojca, brakowało mu tolerancji i zrozumienia. Nie zaakceptował rozwodu rodziców, a co gorsza uznał, że winna jest mama. Nie odzywał się przez wiele miesięcy. Potem ostygł w emocjach, ale w kontaktach zachował dystans, nawet później jak już sam założył rodzinę.

Magda na szczęście nie za bardzo przejęła się opinią dorosłego syna. Nareszcie była wolna i chciała żyć dla siebie. Małżonek wyprowadził się zaraz po rozwodzie, a ona wzięła się za generalny remont. Kilkadziesiąt lat życia w klatce zrujnowało jej psychikę, którą chciała odbudować. Zamierzała jak najszybciej wrócić do życia. I właśnie remont był jej pierwszą samodzielną decyzją. Nie chciała żadnych wspomnień, wszystko miało być nowe. Stary rozdział zamknęła jak książkę. Chciała napisać nowy ze sobą w roli głównej.

Znajomi zareagowali pozytywnie. Tak się jej wydawało, ale szybko okazało się, że wokół jej powstała pustka. Zamężne koleżanki zaczęły jej unikać, potem zerwały kontakt. Magda z czasem zrozumiała, że bały się o swoich mężów. Rozwódka mogła stanowić zagrożenie, lepiej odgrodzić się zawczasu.
Gdy uporała się z remontem, postanowiła pojechać do sanatorium. Był to jej pierwszy samotny wyjazd. Chodziła na zbiegi, wieczorem na tańce. Tam poznała miłego pana, wdowca. Wspólne spacery, rozmowy, wspólne zainteresowania. Mile spędzała czas. Po powrocie do domu kontynuowali znajomość. Magda jeździła do Bogdana. Przez jakiś czas myślała, że to coś poważnego. Niestety znajomy okazał się wyjątkowym skąpcem. Gdy przyjeżdżała lodówka mroziła na pusto. Razem wybierali się na zakupy. Zauważyła, że Bogdan nie lubił wydawać pieniędzy. Kupował oszczędnie, a kończyło się na tym, że to Magda płaciła za większe zakupy. Nigdy nie zaprosił jej do teatru, kina czy kawiarni. Zawsze podkreślał, że jest domatorem i woli spędzać czas w domowych pieleszach. Ale gdy ona raz czy drugi kupiła bilety do teatru, nie oponował. Bogdan był skąpcem. Z takim mężczyzną Magda nie chciała spędzić swojego życia.

Przemka poznała u znajomych. Był przystojnym mężczyzną i naukowcem, swoimi historycznymi pasjami lubił się dzielić. Zupełnie oderwany od życia i codzienności. Magdzie imponowała jego elokwencja, poczucie humoru. Miał niestety jedną wadę, skupiał się tylko na sobie.
Magda zawsze dbała o swój wygląd, była niezwykle elegancką kobietą. I do tego mądra i oczytana. Każde spotkanie traktowała jak pierwszą randkę. Zawsze modny ciuszek, jakiś miły dodatek. Niestety Przemek nigdy tego nie zauważał, nie usłyszała od niego żadnego komplementu. Jakiś zdawkowy całus na powitanie i natychmiast opowiadał o sobie, o pracy przy książce. Nie interesowało go jej życie, jej oczekiwania. Nie widział w niej kobiety. Potrzebował słuchacza i rozmówcy, ale to on nadawał tok dyskusji. Magda ze swoimi tematami nie mogła się przebić. Zawsze bagatelizował je albo udawał, że nie słyszy. Ostatnie spotkania spędzali pracowicie. Za kilka tygodni oddawał książkę do druku, a ona robiła za sekretarkę. Przy maszynopisie siedzieli do późnej nocy. Magda wracała do domu zmęczona i wściekła. W końcu powiedziała dość.
Przemek nie rozumiał, dlaczego nie chce się z nim więcej spotykać. Przecież tak dobrze im się rozmawiało.

Pawła poznała na jakiejś wycieczce poza granicami kraju. Rzucał się w oczy. Taki, który oczaruje kobietę jednym spojrzeniem. Obdarzał komplementami, zagarniał do siebie. Magda w końcu poczuła się kobietą. Tylu komplementów co w czasie dwóch tygodni, nie usłyszała w ciągu całego życia. Typ zabawowy, a ponieważ okazji we Włoszech było mnóstwo, bawili się do białego rana. Paweł był rozwodnikiem, mówił że z żoną nie dobrali się. Nie chcieli uprzykrzać sobie życia, dlatego postanowili się rozstać. Na szczęście nie mieli dzieci.
Znajomość rozwijała się po powrocie do kraju. Magda kwitła, nareszcie poczuła motyle w brzuchu. Każda randka to była jedna zabawa, dużo alkoholu i dobrej muzyki. Rano jakieś winko, potem coś mocniejszego. Przemek wciąż krążył ze szklaneczką w ręce. Im więcej miał procentów, tym większą odznaczał się pomysłowością.
Magdę zaczęło męczyć hulaszcze życie. Paweł jednak tak najbardziej lubił spędzać wolny czas. Niepokoił ją nadmiar alkoholu.
W końcu zaprosiła Pawła do siebie. Przy okazji postanowiła przeprowadzić mały test. Nie kupiła żadnego alkoholu, przygotowała za to przepyszne jadło. Wkroczył do jej domu z ogromnym bukietem róż, skomplementował mieszkanie, docenił jej architektoniczny gust. Na stole pojawiły się wykwintne dania, pyszny deser. Paweł wyciągnął butelkę dobrego wina. Rozemocjonowany wypił szybko i czekał na jeszcze. Zaproponował, aby Magda wyciągnęła coś z barku. Gdy rozłożyła ręce i z uśmiechem oznajmiła, że barek jest pusty, początkowo nie wierzył. W końcu zrozumiał i w jednej sekundzie stracił cały swój urok szelmowskiego chłopca. Siedział przygnębiony, niechętny do rozmowy. W końcu przeprosił, że ma jeszcze coś pilnego do załatwienia. Pożegnał się pośpiesznie i już go nie było.
Na następnych spotkaniach Magda tylko się utwierdzała, że Paweł mam problem z alkoholem. Wielokrotnie czuła od niego mocny zapach trunków i to dziwne euforyczne podniecenie, które towarzyszyło mu, gdy w organizmie krążyły procenty.
Podjęła decyzję o rozstaniu, choć nie było łatwo. Wiedziała jednak, że życie z Pawłem w pewnym momencie stanie się jednym wielkim problemem.

Zniechęcona swoimi partnerami postanowiła pobyć trochę sama.

Niespodziewanie złapała ją grypa. Rano nie mogła zwlec się z łóżka. Umówiła się na wizytę lekarską i zasmarkana, z załzawionymi oczami poczłapała do ośrodka. Za stołem siedział niepozorny doktor, z widoczną nadwagą. Przepisał lekarstwa i nawiązał miłą rozmowę. Magda trawiona gorączką odpowiadała półsłówkami, marzyła tylko o ciepłym łóżeczku i herbacie z miodem i cytryną. W końcu ją wypuścił i ciepło pożegnał.
Wymazała to spotkanie z pamięci. Za dwa tygodnie zameldowała się u tego samego lekarza z prośbą o przepisanie leków.  Poznał ją od razu, choć w niczym nie przypominała tej zabiedzonej i schorowanej kobiety. I ponownie nawiązał sympatyczną rozmowę. Polubiła tego doktora, jego poczucie humoru, nietuzinkowość.
Gdy Adam zaproponował spotkanie, nie odmówiła.
Potem były następne. Przy każdej randce dawał się poznać z coraz lepszej strony. Czuły, delikatny, zatroskany. Zawsze z kwiatami, pytał jak chce spędzać czas i gdzie jechać. Liczył się z jej zdaniem i spełniał najskrytsze zachcianki. Zauważał każdą zmianę w jej ubiorze, każdy detal i jak nikt znał się na damskiej modzie. Zawoził i przywoził, pomagał schorowanym rodzicom. Nigdy nie odmówił żadnej prośbie.
Magda szybko zrozumiała, że jest to mężczyzna na dobre i na złe. Gdy założył na jej palec okazały pierścionek i poprosił o rękę, nie miała żadnych wątpliwości.
Z Adamem chciała spędzić swoje życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz