Nareszcie namiastka lata. Spoglądam w błękitne niebo, gdzie uśmiecha się do mnie słońce. Jeszcze nie wierzę. Bo może to tylko cisza przed burzą. Promienie zataczają coraz szerszy krąg i rozświetlają nowy dzień. Szybko pakuję torbę, koniecznie krem z filtrem, leżak i pędzę na plażę spragniona ciepełka jak sucha ziemia dżdżu.
Wyciągam się beztrosko na mięciutkim
piasku, wystawiam lico, zamykam oczy i oddaję rozmyślaniom. Lubię
ten stan pomiędzy jawą a snem, kiedy delikatny szum morza wycisza myśli i wprowadza mnie w lekki stan odrętwienia. Trwaj chwilo.
Czuję jak spokój ogarnia moje ciało i duszę.
I nagle jak grom z jasnego nieba zwala
się na mnie jazgot, coraz głośniejszy, wręcz zapalczywy boleśnie
wwiercający się w moje jestestwo, zakłócający mój mir. Próbuję
odsunąć od siebie negatywne emocje, odizolować od otoczenia i
zatopić się w moim małym świecie.
Głos jest coraz bliżej mnie.
Zrezygnowana podnoszę głowę i patrzę na młodego mężczyznę,
który miota się i wylewa całą swoją złość przez telefon.
Wściekłość, frustracja, nienawiść, bezradność, uczucia
przenikają się jak pioruny z błyskawicami. Używa ostrych słów,
wyrzuca kalumnie niczym karabin maszynowy.
Staję się mimowolnym świadkiem
intymnej i bolesnej spowiedzi. Już za chwilę wiem, że to ojciec,
któremu była żona utrudnia kontakty z kilkuletnim synem. Smutna
historia jedna z wielu. Słucham z zaciekawieniem. Plażowicz z
sąsiedztwa opowiada koledze koleje swojego małżeństwa, które
rozpadło się z powodu zdrady żony z jego najlepszym kumplem.
Zapadł wyrok z orzeczeniem winy kobiety. Teraz ona mści się na
byłym mężu i nie pozwala na kontakty z synkiem. Nie odbiera
telefonów, oszukuje. Nie puszcza chłopca na umówione spotkania.
Słyszę, że nie widział syna od ponad pół roku. Jest bardzo
wzburzony. Przyjechał specjalnie nad morze, aby spędzić tydzień z
maluchem. Tak się cieszył na ten wyjazd. Była żona kolejny raz go
oszukała. Rano zadzwoniła z informacją, że zmieniła plany i
zostają w domu. Bo podobno chłopiec chory. On wie, że to kolejny
wybieg, kolejne oszustwo.
Współczuję i rozumiem bezsilność
i złość, bo nie ma nic gorszego niż wykorzystywanie dzieci do
rozgrywek między dorosłymi.
Przypomniałam sobie historie z
własnego podwórka. Niestety, także bez happy endu, gdzie
wykształceni i inteligentni ludzie stworzyli sobie piekło na ziemi
wciągając w nie dzieci.
Mój znajomy nie widział córki od
pięciu lat. Żona kuta na cztery nogi prawniczka wiedziała, jak
poprowadzić sprawę, aby puścić męża w przysłowiowych
skarpetkach i odseparować od dziecka. Miała to być zemsta, jak
stwierdziła, za nieudane życie.
Marek wybaczył, że zabrała cały
majątek, którego wspólnie się dorobili, bo jak twierdzi pieniądz
rzecz nabyta. Nigdy jednak nie wybaczy jej odseparowania go od
dziecka, do czego swoją dłoń przyłożyła także teściowa. W
sądzie próbowała z niego zrobić degenerata i pijaka. Zarzucała,
że ma zły wpływ na córkę. Przyprowadziła fałszywych świadków.
Koledzy po fachu pomogli. Wygrała w sądzie stawiając na szalę dobro córki. Przeszedł gehennę i musiał udowadniać, że jest
dobrym ojcem. Walczył z nienawiścią byłej żony, która zrobiła
z niego potwora. Był na przegranej pozycji. Ograniczono mu prawa
rodzicielskie. Długą batalię sądową przypłacił załamaniem
nerwowym. Długo podnosił się z upadku. Chodził na terapię. Nie
poddawał się, słał odwołania. Dwa krótkie spotkania w miesiącu
z dzieckiem w obecności matki, rozdzierały mu serce i wywoływały
histerię córki, która nie rozumiała, dlaczego nie może zostać z
tatą. Aż pewnego dnia życzliwy znajomy byłej żony poinformował
go, że wyjechała z córką za granicę. Od tego momentu nie widział
dziecka.
Łukasza za odejście do innej kobiety
żona ukarała zakazując kontaktów z Marysią. Ola była pieklicą,
nawet jej rodzice trzymali stronę zięcia. Dziwili się, że on
znosi codzienne awantury i pozwala się tak poniżać. Dlatego też,
gdy dowiedzieli się, że odszedł do innej, nie byli za mocno
zdziwieni.
Marysia bardzo kochała ojca i głeboko
przeżyła rozwód rodziców. Nie rozumiała, dlaczego nagle nie
może się widywać z tatą. Dlaczego on nie może odbierać jej ze
szkoły?. Mama nie chciała na ten temat rozmawiać. Nienawiść
zabiła w niej zdrowe odruchy i odebrała rozum Olka wręcz karmiła
się nienawiścią. Dziecko opuściło się w nauce, zaczęło się
moczyć. Psycholog nakazał zmianę nastawienia matki do ojca dziecka
i oczywiście częstsze z nim spotkania. Ale ona była jak głaz,
który przyrósł do ziemi i którego nie można ruszyć. Wybrała
najbardziej okrutną karę, zabraniając mu spotkań z Marysią.
Kiedyś podczas ostrej sprzeczki z matką, stwierdziła, że córka o
nim kiedyś zapomni. A Łukasz za zdradę musi zapłacić najwyższą
cenę.
Wielokrotnie, gdy dziewczynka spędzała
wakacje i ferie u babci, starsza pani w tajemnicy przed córką
zapraszała zięcia do domu. Płakała widząc ogromną więź ojca i
córki. Marysia każde rozstanie bardzo przeżywała. Wiedziała
również, że nie może wspomnieć mamie o wizytach ani słowa, bo
ona będzie się denerwować. Małe dziecko na które spadła tak
wielka odpowiedzialność.
Olka pielęgnując w sobie przez lata
nienawiść do męża, robiła wszystko, aby córka znienawidziła
ojca. Nieustannie opowiadała jej, jakim to złym człowiekiem jest
tata, jak ją oszukuje. Mówiła, że jej nie kocha, bo ma nową
rodzinę i syna. Marysia nie wierzyła i walczyła o miłość taty.
Niestety, widywała się z nim coraz rzadziej, gdyż mama nie
zgadzała się na jej pobyt w nowej rodzinie. Nie pozwalała także
Łukaszowi zabierać córkę na wakacje. Kłamała przy tym, że to
tata jej nie chce i że nie ma dla niej czasu.
W końcu Marysia uwierzyła, że tata
jej nie kocha.
Łukasz poddał się i już nie walczy.
Ma jednak nadzieję, że gdy córka dorośnie, powie jej całą
prawdę.
Prawda nie przywróci niestety miłości
i nie odbuduje relacji, które zostały zburzone przez
nieodpowiedzialną matkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz