Siedem grzechów kobiety

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

piątek, 2 stycznia 2015

Siedem życzeń

Nauczę się nowego języka
Zapiszę się na kursy dokształcające
Rzucę palenie
Zgubię nadwyżkę tłuszczu
Zapiszę się na siłownię
Poskromię swoją impulsywność

Otwarta lista życzeń.

Stary rok wieńczymy postanowieniami noworocznymi. Siadamy przy biurku i kontemplujemy nad pustą kartką papieru. Postanowienia noworoczne czas spisać, aby Nowy Rok przywitać z nowymi planami i oczekiwaniami.
Postanowienia noworoczne są jak recepta od lekarza, na której doktor przepisuje nam niezbędne dla kuracji lekarstwa, które powinniśmy przez określony czas zażywać, aby wrócić do zdrowia.
Kuracja zdrowotna trwa krócej w przeciwieństwie do tej, którą spisaliśmy na kartce papieru. Podczas, gdy w tej pierwszej jesteśmy konsekwentni i zdyscyplinowani, to postanowienia noworoczne traktujemy lajtowo. Najważniejsze, że zostały spisane, a potem jakoś to będzie. Na ich realizację mamy całe dwanaście miesięcy.
Nikt przecież nie powiedział, że musimy zacząć od  stycznia. To przecież taki długi nieciekawy miesiąc. Rozleniwieni po świętach i sylwestrze, a grudzień podarował nam najwyższą kumulację jak w totku, jeżeli chodzi o świętowanie i dni wolne. Nawet nie zdążyliśmy złapać oddechu, a tu następne święto. Żyć nie umierać. Krótkie dni, szybko zapadający zmrok nie zachęcają do wychodzenia z domu. Tak powoli, w ślimaczym tempie zbieramy się do lotu i wchodzimy w luty i z góry skazujemy go na straty. Na pewno będzie mroźno, bo jak mówi przysłowie “luty okuj długie buty”,  ferie, które dezorganizują życie dorosłych, a poza tym to najkrótszy miesiąc w roku, nie warto więc się sprężać. Zima to w ogóle nie jest dobry czas na odchudzanie.

I tak powoli wchodzimy w przednówek, czyli wiosnę. No cóż, ciężki to dla nas okres, powiem nawet, że bardzo ciężki. Rozleniwieni i osłabieni po zimie – jeżeli nawet czujemy się dobrze, to i tak jesteśmy osłabieni – tak trąbią w massmediach, a oni wiedzą co mówią i piszą - zaczynamy łykać suplementy diety. Suplementy i znowu powołam się na źródła opiniotwórcze, są receptą na poprawę naszego zdrowia i kondycji. Jeżeli nawet pomyślimy o bieganiu, zapał szybko mija, gdy wyjrzymy przez okno. Zimno, deszcz, wieje. Czyż nie przyjemniej usiąść z pilotem w wysłużonym fotelu, który przez wysiedzenie tak ergonomicznie poddaje się naszemu ciału i włączyć ulubiony kanał, podgryzając ulubione przekąski.

Trzy miesiące strzeliły jak z bicza trzasł. Ale mamy jeszcze pełne dziewięć miesięcy. Kwiecień nieźle się zapowiada, ale za chwilę już święta. To nic, że trwają tylko dwa dni. Przygotowanie, a właściwie celebrowanie przygotowań trwa kilka tygodni. Bo Polka już miesiąc wcześniej żyje sprzątaniem. Narodowe mycie okien, pranie zasłon, odkurzanie, tzw. generalne porządki pochłaniają nas całkowicie i zabierają całą energię. Zamiast biegania, mamy marszrutę po sklepach, zamiast gimnastyki ćwiczenia lekkoatletyczne ze ścierką.  Porządkowanie szaf zastępuje siłownię.

Maj to piękny miesiąc. Wiosna w pełnej krasie z przebłyskami lata, cudownie długie dni. Ciepły ale jeszcze nie gorący wiaterek zachęca do ruchu i czynnego wypoczynku na świeżym powietrzu i być może zrzucenia wałeczków i oponek.
Ale na przeszkodzie staje nasz sport narodowy GRILLOWANIE. Od morza do Tatr Polak grilluje, na plaży, nad jeziorem, w lesie, w ogródku. Zapach kiełbachy, aromatycznej karkówki drażni nozdrza i zniewala. Żar się z nieba leje, żar bucha z grilla, a w lodówce mrozi się piwo. Nie ma majówki bez grilla. Zalegamy na trawie, ławkach, krzesłach, gdzie się da i grillujemy od rana do wieczora.

Czerwiec może byłby nie najgorszy do realizacji naszych postanowień, ale czy to warto? To ostatni miesiąc nauki naszych pociech, trochę za gorąco. Lepiej wyciągnąć się na leżaku i wystawić blade lico do słońca. A poza tym za miesiąc wakacje. Szkoda czasu.
Lipiec i sierpień w ogóle skreślamy z naszej listy. Za dużo pokus, za gorąco, za leniwie.
I nagle wpisujemy się we wrzesień. Niejednej głowie przyświeca myśl, że to najlepszy czas na wprowadzenie słowa w czyn. Trudno się jednak pozbierać po urlopie, zmobilizować organizm do  wysiłku. Dziecię też trzeba przygotować do szkoły. Mijają kolejne dni, a nasze postanowienia odkładane są do następnego poniedziałku. I gdy zbieramy się do skoku, dowiadujemy się, że nasz organizm poddaje się nie tylko przesileniu zimowemu, ale również jesiennemu. Tak podają kanały informatyczne. Przed wszystkim trzeba zadbać o naszą skórę, która wyeksploatowana przez promienie słoneczne i dziurę ozonową domaga się natychmiastowej i kompleksowej regeneracji. Pierwsze kroki kierujemy do gabinetu kosmetycznego, gdzie staramy się odzyskać to, co zabrało nam słońce.

Październik to trudny miesiąc. Wtedy najczęściej dopada nas depresja, a jak depresja to koniec świata. Za oknem plucha, wiatr, dni coraz krótsze. Z domu nie chce się nawet wyściubić nosa. Kursy języka zaczynają się o późnej porze, na bieganie za zimno, za ciemno. I tyle łachów trzeba na siebie włożyć. Wszystko jest nie tak.
Listopad jest jeszcze gorszy. Boże, jak ja nienawidzę listopada. Wtedy naprawdę nie ma się na nic ochoty. Rano ciemno, po południu ciemno. Granitowe chmury spowijają niebo, nawet przez okno nie chce się wyglądać. I znów ten fotel, który dźwiga nasz ciężar od wielu lat i jękliwie skrzypi wyrobionymi sprężynami. Dobrze, że obok ulubiona książka, a naprzeciwko wierny przyjaciel- okno na świat -telewizor.
Grudzień to święta, tradycja, pogoń za konsumpcją.
I kto jeszcze pamięta o starych już postanowieniach noworocznych. Za kilka tygodni przyjdzie nowy rok i nowe postanowienia.

Ostatnio porządkując notatki natknęłam się na kartkę z moimi ubiegłorocznymi postanowieniami. Lista była spora. Z ciekawością przeczytałam, co też wtedy chodziło mi po głowie. Niektóre wprawiły mnie w zdumienie. Kilka nawet udało mnie się zrealizować, ale nie dlatego, że zapisałam, tylko że akurat tak mi pasowało.
W Nowy Rok 2015 weszłam bez postanowień. Coś mi się roi w głowie, ale  co z tego się urodzi, czas pokaże.

Z okazji Nowego roku życzę moim Czytelnikom przed wszystkim zdrowia, a o resztę musicie postarać się sami.
Sobie weny twórczej i wielu Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz